1

Wystawa rzeźbiarska Jolanty Słomianowskiej

od lewej: Jolanta Słomianowska 22 lutego 2013 roku o godz. 18.00 w salach Gabinetu Numizmatycznego Muzeum Lubelskiego na Zamku, otwarta została wystawa małej formy rzeźbiarskiej znanej lubelskiej artystki Jolanty Słomianowskiej.

od lewej: Jolanta Słomianowska i Agnieszka Kasprzak, nauczyciel rzeźby w ZSP w Lublinie

Wystawa pt. „Między sobą a sobą” jest związana z artystycznym jubileuszem 35 – lecia artystycznej aktywności autorki. P. Jolanta Słomianowska jest absolwentką PLSP im. C. K. Norwida w Lublinie, ASP w Warszawie (dyplom z medalierstwa u prof. Zofii Demkowskiej), członkiem FIDEM, jedną z najwybitniejszych postaci współczesnego polskiego medalierstwa. Była także przez wiele lat nauczycielem PLSP im. C. K. Norwida w Lublinie, uczyła w naszej szkole rzeźby oraz rysunku i malarstwa. Olbrzymi dorobek artystki prezentują przede wszystkim małe formy rzeźbiarskie: medale lane i bite w mennicy, plakiety, statuetki, gipsowe modele do redukcji w mennicy. Na wystawie można zobaczyć także zdjęcia dokumentujące większe realizacje, przede wszystkim reliefowe odlewy pamiątkowych tablic upamiętniające ważne postacie dla kultury, nauki i historii Lubelszczyzny, bowiem artystka swoich pracach wielokrotnie podkreśla swój silny związek z naszym regionem. Tematycznie wystawione prace zgrupowane są w kilku działach: portrety, architektura, faktura i znaki, postacie – inspiracje, postacie. Wystawie, która będzie trwać do kwietnia 2013 r., towarzyszy katalog opracowany przez B. Bałdygę, ze słowem wstępu K. Dąbka. Informacje można znaleźć na stronie Muzeum Lubelskiego.




Uczniowie ZSP w Orszaku Trzech Króli

Przygotowania do Orszaku Trzech Króli rozpoczęły się w naszej szkole już w… kwietniu 2012.

Po rozmowie z księdzem Dyr. Podporą dyrektorem Wydziału Duszpasterstwa Archidiecezji Lubelskiej doszliśmy do wniosku, że Gwiazda Betlejemska na orszak mogła by być o wiele większa. Ks.Dyr. Ryszard widział by gwiazdę o średnicy dwóch i pół metra. Jako, że pracuje w naszej szkole prawie dwadzieścia lat, widziałem zmagania naszych artystów z wielkimi formatami włącznie z przewiezieniem, np. szopki betlejemskiejwykonanej w glinie i gipsie o wymiarach dwa na trzy metry, do kościoła Ojców Jezuitów. Specjalistami wysokiej klasy od tego typu dokonań są nauczyciele rzeźby, snycerki i tkaniny artystycznej i o tych moich koleżankach i kolegach pomyślałem w pierwszej chwili podczas rozmowy z ks. dyr. R. Podporą.

Podczas rozmów z uczennicami i uczniami nie ukrywałem, że chcemy wykonać dużą, piękną Gwiazdę Betlejemską. Nie wiedząc jeszcze jaka ma właściwie być. Zainteresowała się tym uczennica, wówczas klasy 1b gimnazjum, Emilia Jałowiec. Okazało się, że jej wujek jest absolwentem naszej szkoły i mógłby zająć się zaprojektowaniem i wykonaniem takiej gwiazdy. Po rozmowie telefonicznej umówiliśmy się na spotkanie. Okazało się, że wujek Emilii jest człowiekiem otwartym, wrażliwym, życzliwym, pełnym pomysłów.

Po wszelkich ustaleniach co do wielkości kształtu powierzchni, ciężaru wyszło na to, że gwiazda nie może mieć więcej niż dwa metry średnicy. Wykluczyliśmy styropian, bo wtedy była by to konstrukcja mało trwała, a szóstego stycznia każdego roku jest prawdopodobieństwo śniegu, deszczu i wiatru, albo tych trzech czynników na raz . Żeby gwiazda była trwała, Pan Wojciech Janeczek, wujek naszej uczennicy zaproponował styrodur (materiał miedzy styropianem a lekką plastikową płytą). Mimo nawału swoich prac, Pan Wojciech obiecał wykonać gwiazdędo połowy czerwca i słowa dotrzymał. W tym dziele pomagał panu Wojciechowi ojciec Emilii, Pan Jacek Jałowiec.

dsc00297Gdy przyszedłem wraz z dwoma uczennicami po gwiazdę, zaparło nam dech w piersiach z radości i wzruszenia. Już w stanie surowym Gwiazda Betlejemska była imponująca. Nieśliśmy gwiazdę do szkoły z ulicy Wieniawskiej (wielkość gwiazdy nie pozwalała umieścić jej w samochodzie, ani komunikacji miejskiej). Po drodze zatrzymali nas turyści z Wielkiej Brytanii pytając czy już przygotowujemy się do świąt Bożego Narodzenia :), odpowiedzieliśmy, że tak :). Gwiazdę mieliśmy, ale trzeba było znaleźć osobę, która z pasją i zapałem odważyła by się wykonać dalszą część prac związaną z Gwiazdą Betlejemską. Zgłosiła się Kamila Piskorz z klasy 5b liceum, śmiało i z rozmachem zaprojektowała wygląd gwiazdy. Wykluczyła możliwość pomalowania gwiazdy i zaproponowała ozdobienie jej różnokolorowymi ozdobnymi taśmami krawieckimi, złotymi sznurami, cyrkoniami i falbanami hiszpańskimi. W fazie tworzenia projektu Kamila uwzględniała kolory, odcienie i faktury użytych materiałów. W trakcie realizacji przychodziły nowe pomysły, inspiracje i sposoby wykonania. Aby zwiększyć trwałość materiałów ozdobnych Kamila zdecydowała, że będzie używała kleju termicznego do spajania na gorąco. Z godziny na godzinę, z dnia na dzień kolory aż skrzyły się i przenikały.

Gwiazda betlejemska była gotowa już na jasełka szkolne z okazji Świąt Bożego narodzenia 21 grudnia 2012. Magda Saba, Karolina Niedźwiadek, Ala Drygałło ofiarowały swoją pomoc w niektórych aspektach ozdabiania gwiazdy. Prace trwały od września, do ostatnich dni grudnia. Końcowy efekt można było podziwiać podczas orszaku Trzech Króli, który miał miejsce w Lublinie 6 stycznia 2013 roku. O Kamili pisała lubelska prasa („Kurier Lubelski”, „Dziennik Wschodni”, a także prasa katolicka, „Niedziela” i „Gość Niedzielny”). Były wywiady w lubelskim radiu, a także w TVP Panoramie Lubelskiej. Cieszymy się bardzo, a nasza radość jest tym większa, ze praca szkoły w postaci pięknego dzieła Kamili, została tak uhonorowana i obecna w mediach.

Waldemar Dziaczkowski
nauczyciel przedmiotu religia
w ZSP im. C. K. Norwida w Lublinie

Orszak Trzech Króli w dniu 6 stycznia 2013




Święta Bożego Narodzenia w ZSP

Samorząd Uczniowski ZSP Samorząd Uczniowski ZSP
Jędrzej Kitowicz [1728-1804], Opis obyczajów za panowania Augusta III, O jasełkach

źródło: http://literat.ug.edu.pl/kitowic/index.htm#

 O jasełkach

Fotoreportaż ze szkolnych jasełek

 

Wystawa prac uczniów o tematyce świątecznej, szopka bożonarodzeniowa




Jubileusz profesor dr hab. Jadwigi Kuczyńskiej

Wręczenie księgi pamiątkowej8 grudnia 2012 r. w Galerii Malarstwa Polskiego XVII-XIX w. na Zamku Lubelskim odbył się jubileusz profesor dr hab. Jadwigi Kuczyńskiej z okazji 50-lecia jej związku z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim Jana Pawła II. Organizatorami wydarzenia były Katedra Historii Sztuki Średniowiecznej Polskiej przy wsparciu Instytut Historii Sztuki KUL, Muzeum Lubelskie w Lublinie oraz Towarzystwo Naukowe KUL. Moderatorkami spotkania były dr Małgorzata Kierczuk-Macieszko (KUL, ZSP w Lublinie) i dr hab. Agnieszka Bender (UKSW).
8
Pani Profesor, która od 1993 do 2011 r. kierowała Katedrą Historii Sztuki Średniowiecznej Polskiej, jest autorką 5 książek, licznych artykułów, recenzji i haseł encyklopedycznych, tłumaczeń z języka francuskiego; uczestniczyła w licznych sesjach w kraju i za granicą. Wielokrotnie zapraszano ją w charakterze recenzenta przewodów doktorskich i habilitacyjnych. Przez lata wychowała liczne grono studentów i uczniów, z których część przybyła na jej jubileusz. Warto zaznaczyć, że czterech historyków sztuki pracujących w Zespole Szkół Plastycznych im. C. K. Norwida w Lublinie to także jej wychowankowie.

2bProfesor Kuczyńska rzetelną, wieloletnią pracą zyskała szacunek środowiska naukowego w kraju i za granicą czego widomym dowodem było przybyłe na jej benefis grono profesorskie. Wśród gości nie zabrakło JM Rektora KUL ks. prof. dr. hab. Antoniego Dębińskiego, władz lubelskich towarzystw naukowych ks. prof. dr. hab. Andrzeja Szostka (LTN), ks. prof. Augustyna Eckmanna (TN KUL) oraz profesorów z wielu ośrodków akademickich. W roli prelegentów pojawili się m.in. prof. dr hab. Piotr Skubiszewski, historyk sztuki od lat związany z Université de Poitiers i Instytutem Sztuki Średniowiecznej PAN, czy prof. Jan Goossens z Katholieke Universiteit Leuven w Belgii. Pani profesor otrzymała również dowody sympatii w postaci listów gratulacyjnych, które napłynęły z polskich i zagranicznych ośrodków naukowych oraz osób prywatnych.

7Częścią uroczystości było wręczenie jubilatce dedykowanej jej książki pt. Ars omnia vincit. Studia z dziejów sztuki i kultury artystycznej pod red. M. Kierczuk-Macieszko i A. Bender. Na tom złożyły się teksty 45 autorów – historyków, historyków sztuki i kultury, etyków, muzykologów, germanistów. W zgodzie z preferencjami naukowymi pani Kuczyńskiej, najliczniejszą grupę tworzą w nim artykuły historyków sztuki, a w ich gronie poczesne miejsce zajęły prace poświęcone szeroko pojętemu średniowieczu – okresowi najbliższemu jej sercu.

W części artystycznej wieczoru wystąpiła lubelska aktorka Teresa Filarska z zespołem w repertuarze piosenek Hanki Ordonówny. Na koniec, uformowała się długa kolejka osób chcących osobiście złożyć jubilatce wyrazy uznania…

Tekst – M. Kierczuk-Macieszko
Foto – Joanna Biegalska (Kurier Lubelski)




IV Ogólnopolskie Warsztaty „Metodyka nauczania rysunku i malarstwa w szkołach plastycznych”

WarsztatyW dniach 22-23 listopada 2012 odbyły się w Zespole Szkół Plastycznych im. C. K. Norwida w Lublinie IV Ogólnopolskie Warsztaty „Metodyka nauczania rysunku i malarstwa w szkołach plastycznych”.Uczestniczyli w nich nauczyciele szkół plastycznych z Gdyni, Łodzi, Krosna, Tarnowa, Rypina, Nowego Wiśnicza, Bielska Białej, Lublina, Warszawy, Supraśla, Nałęczowa, Koła, Radomia, Jarosławia, Leska oraz zaproszeni, jako goście nauczyciele szkół podstawowych i gimnazjów Lublina, razem 57 osób. Obserwatorami CEA podczas trwania warsztatów byli wizytatorzy: Wojciech Myjak i Andrzej Walasik; w pierwszej części uczestniczyli także prodziekani Instytutu Sztuk Pięknych UMCS – dr hab. Mariusz Drzewiński i dr hab. Sławomir Toman.

Zajęcia o charakterze teoretycznymProgram warsztatów obejmował w pierwszej części zajęcia o charakterze teoretycznym, na które składał się wykład prof. S. Marca z ASP w Warszawie („Perspektywy i problemy edukacji malarstwa”), dotyczący szeroko rozumianej roli nauczania malarstwa opartego o interpretację natury, w szczególności zaś malarstwa plenerowego oraz prezentacje opisujące praktykę zajęć plenerowych na przykładzie Ogólnopolskich plenerów im. K. Drążkiewicz w Kazimierzu Biskupim (prezentował A. Kacprzak z LP w Kole) i plenerów organizowanych w ostatnich latach w ZSP im. C.K.Norwida w Lublinie (prezentowali nauczyciele: Z. Kwiatkowski i G.Tomczyk). Przy okazji prezentacji uczestnicy obejrzeli także krótkie filmy z wypowiedziami uczestników- uczniów i profesorów wyższych uczelni – pleneru w Kazimierzu Biskupim (wyprodukowane przez Telewizję Konin) oraz dokumentalne zapisy ze spotkania z artystą fotografikiem K. Pruszkowskim podczas pleneru w Kazimierzu Dolnym (2010 r.) i archiwalne filmy z plenerów PLSP w Lublinie z 1981 r.(także z Kazimierza Dolnego), nakręcone i zmontowane przez absolwenta lubelskiej szkoły, uczestnika warsztatów. Jednocześnie na terenie szkoły można było oglądać wystawę poplenerową z pleneru wiosennego i jesiennego (maj, wrzesień 2012) obecnych klas maturalnych ZSP, co dawało uczestnikom możliwość bezpośredniego kontaktu z pracami, które były przedmiotem dyskusji o metodach, organizacji i efektach tego typu zajęć.

Wernisaż prac Mariusza Kozika w szkolnej galerii ZSPInteresującą częścią warsztatów był wernisaż wystawy prac artysty, malarza, ilustratora, Mariusza Kozika, połączony z prezentacją albumu „Chwała bohaterom” i spotkaniem z autorem, na którym można było się zapoznać z jego dotychczasową drogą artystyczną, prowadzącą od tzw. „czystego” malarstwa, sztuki instalacji, do ilustracji tzw. Digital artu, inspirowanych przede wszystkim grafiką gier komputerowych, ilustracją wydawnictw historycznych adresowanych do tzw. Grup rekonstrukcyjnych oraz ilustracją książkową i malarstwem batalistycznym. Spotkanie to uzmysłowiło uczniom i nauczycielom, jak wielkie jest zapotrzebowanie na malarstwo ilustracyjne na wysokim technicznie i poprawnym artystycznie poziomie. Wykorzystanie wrażliwości, warsztatowej biegłości i głębokiej wiedzy historycznej, daje efekty przewyższające fotograficzne montaże, a posługiwanie się tabletem graficznym może być pełnoprawnym uzupełnieniem warsztatu współczesnego malarza. Mariusz Kozik zaprezentował ponad 20 prac: instalację („Lekcja Łaciny”), obrazy sztalugowe i przede wszystkim cyfrowe wydruki ilustracji scen batalistycznych.

Warsztaty malowania na jedwabiuKolejną część stanowiły zajęcia czysto warsztatowe – o charakterze praktycznym. Składały się na nie warsztaty malowania na jedwabiu (uczestniczyło 13 nauczycieli), prowadzone przez nauczyciela ZSP w Lublinie, p. M. Wasilczyk oraz zajęcia w 3 pracowniach, gdzie pięcioosobowe grupy uczniów z 3 szkół (ZSP Lublin, LP Nałęczów, LP Koło) pod kierunkiem 3 nauczycieli z tych samych szkół, realizowały temat „Malarska interpretacja postaci we wnętrzu”.

Wykonanie małej formy malarskiej na jedwabiu było dla większości zupełnie nowym doświadczeniem warsztatowym, ponieważ technika ta łączy w sobie cechy malarskich technik wodnych i malarstwa reliefowego, bliskiego technice cloisonizmu a nawet – jeśli obraz eksponowany jest pod światło – witrażu. Utrwalony na gorąco obraz jest na tyle trwały, że może być traktowany, jako tkanina o cechach użytkowych.

Zajęcia warsztatowe z uczniami w pracowniach malarskichZajęcia w pracowniach z uczniami klas przedmaturalnych i maturalnych dały możliwość podpatrzenia żywego procesu kreacji, ponieważ uczestnicy warsztatów mogli uczestniczyć, jako obserwatorzy we wszystkich etapach kilkugodzinnego ćwiczenia. Każdy z prowadzących (G.Orzechowska, A.Kacprzak, M. Oboz) w nieco inny sposób zaaranżował przestrzeń z modelem, ustawił relacje postać – przedmiot (czasem wręcz martwa natura), określił kontekst kompozycyjny, kolorystyczny i światłocieniowy. Nauczyciele prowadzący nie inspirowali się sąsiednimi pracowniami, dlatego ostateczne wyniki były bardzo różne. Pod koniec nastąpiła podsumowująca ten etap (malarskiego szkicu) korekta, połączona z wypowiedziami i komentarzem uczniów, a odbyło się to w obecności już wszystkich uczestników warsztatów. Należy podkreślić, że założeniem była praca z uczniami zupełnie wcześniej nieznanymi, do pracowni wybieranymi w sposób losowy, a poznanie ich umiejętności i wrażliwości odbywało się na bieżąco, uzupełnione jedynie małą wystawą przywiezionych wcześniej prac rysunkowych i malarskich. Dla uczniów zajęcia te były zapowiedzią szkolnego i makroregionalnego przeglądu z malarstwa.

Warsztaty zakończyły się krótkim podsumowaniem i ankietą ewaluacyjną, która dała odpowiedź na pytanie o realną wartość tego typu spotkań. W zdecydowanej większości uczestnicy wysoko ocenili program i realizację imprezy, podkreślając różne jej aspekty – od refleksyjnej teorii, do czystej praktyki warsztatu malarskiego i metodyki prowadzenia zajęć. W wielu wypowiedziach pojawiała się sugestia wydłużenia warsztatów, tak, aby pozostało więcej czasu na działania praktyczne i na merytoryczną dyskusję, dotyczącą codziennej praktyki nauczycieli tego przedmiotu w szkołach plastycznych.

Za wyrażone opinie, zarówno te życzliwe, jak i krytyczne, organizatorzy – Stowarzyszenie Lubelski Plastyk i Zespół Szkół Plastycznych im. C. K. Norwida – serdecznie dziękują. Najlepszą opinią są życzenia odjeżdżających – ponownego spotkania w następnym roku.

Krzysztof Dąbek
Dyrektor ZSP im. C. K. Norwida w Lublinie

* * *

Na podstawie ankiet i przeprowadzonych wywiadów z uczestnikami warsztatów, można zauważyć, że poziom merytoryczny tegorocznych warsztatów spełnił oczekiwania. Program został przyjęty, jako zróżnicowany i ciekawy, zarówno jego część wykładowa jak i warsztatowa. Uwagi krytyczne dotyczyły najczęściej zbyt małej ilości czasu poświęconego na dyskusje. Po zajęciach z uczniami w pracowniach malarskich, które wywołały bardzo duże zainteresowanie uczestników, padł wniosek dotyczący przedłużenia tej części warsztatów w kolejnej edycji i przeprowadzenia dwudniowych zajęć z uczniami.

Wszystkie założone w programie punkty zostały zrealizowane. Warsztaty przebiegały bez żadnych zmian w harmonogramie. W tym roku cieszyły się jeszcze większym zainteresowaniem niż w poprzedniej edycji, o czym najlepiej zaświadcza ilość szkół (19), z których przyjechali uczestnicy. Również młodzież biorąca udział w zajęciach malarskich pod okiem nauczycieli z innych szkół, oceniła bardzo pozytywnie to doświadczenie, jako ciekawe i rozwijające.

Matylda Bijas
komisarz IV Ogólnopolskich Warsztatów
„Metodyka nauczania rysunku i malarstwa w szkołach plastycznych”

Fotoreportaż z warsztatów, fot.: K. Dąbek, A. Kawalec, K. Wereński, G. Tomczyk


pdf PLIKI




Wystawa malarstwa Mariusza Kozika

W grudniu 2012 w szkolnej galerii można oglądać prace Mariusza Kozika, absolwenta PLSP im. C. K. Norwida w Lublinie, ASP we Wrocławiu, artysty mającego w swoim dorobku prace malarskie (reprezentujące tzw. strukturalizm wrocławski), instalacje przestrzenne, a obecnie zajmującego się tzw. digitalartem, tematycznie zogniskowanym na ilustracji historycznej i batalistycznej.

„Miłośnikom tej wyjątkowej sztuki znany jest pod pseudonimem Lacedemon, jako autor okładek licznych serii wydawniczych o tematyce historycznej i militarnej oraz ilustracji do gire komputerowych, głównie dla producenta gier The Lordz Games Studio i brytyjskiego wydawnictwa Osprey Publishing (seria Raid).

Cyfrowe obrazy Kozika porywają rozmachem kompozycyjnym porównywalnym z dziełami największych malarzy nurtu historycznego, a czasem przewyższają je swą dynamiką. Godna podziwu jest też dbałość o detale. (…) Możliwości cyfrowego narzędzia oraz talent i wrażliwość autora owocują realizacjami o najwyższym stopniu artystycznego wyrazu.”[1]

Wernisaż w Galerii Szkolnej ZSP w Lublinie 22.11.2012


Przypisy:

  • 1. Sławomir Toman, ze wstępu do wydawnictwa, Mariusz Kozik, Chwała bohaterom, 2011

Linki zewnętrzne:

STRONY




Dnia 18 listopada 2012 roku zmarła Maria Przechodzka

Maria PrzechodzkaDnia 18.XI.2012 r. zmarła

Śp. Maria Przechodzka

dyrektor Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych im. C. K. Norwida w Lublinie w latach 1981 – 1989

„Trzeba najpierw studiować historię, jeśli pragnie się dalej ją tworzyć”

(Emil Ludwig)

Dyrektor Maria Przechodzka studiowała historię i przez dziesięć lat tworzyła ją w Państwowym Liceum Plastycznym w Lublinie. Tworzyła ją min. w trudnych czasach pamiętnego strajku nauczycieli w 1981 r. i późniejszych lat od stanu wojennego – czasach, które weryfikowały ludzką wartość i godność.

Będziemy żegnać człowieka, który zawsze opowiadał się po stronie pryncypiów, doceniał nauczycielski trud, promieniował życzliwością dla uczniów i nauczycieli, był wzorem elegancji i godności.

Taką ją zachowamy w pamięci.

Dyrekcja, 
pracownicy, uczniowie
Zespołu Szkół Plastycznych im. C. K. Norwida w Lublinie


jpgKlepsydra

pdf  Anna Stefańczyk, Maria Przechodzka 1929–2012 [W:] Zespół Szkół Plastycznych im. Cypriana Kamila Norwida w Lublinie, 85 lat Lubelskiego Plastyka, s. 40-41 [online]. [dostęp 2015.10.29] http://issuu.com/bulus1/docs/85_lat_zsp_lublin




Dzień Komisji Edukacji Narodowej

Uroczystości na auli szkolnej w dniu 12 października 2012 roku.

 

Dnia 11.10.2012 z okazji Dnia Edukacji Narodowej, w naszej szkole odbył się mecz siatkówki pomiędzy nauczycielami a uczniami. Do rywalizacji stanęły dwie drużyny siatkarskie. Mecz nauczyciele-uczniowie są tradycją w naszej szkole. W meczu uczestniczyła cała społeczność naszej szkoły. Po meczu wszyscy uczestnicy zostali nagrodzeni słodkimi złotymi medalami, które uroczyście wręczył Pan Dyrektor Krzysztof Dąbek. Organizatorami imprezy byli nauczyciele wychowania fizycznego: Teresa Skrzypiec-Rejzner oraz Tomasz Krakowski.




„Solą podróży jest refleksja”

Na przełomie sierpnia i września miałam szczęście być po raz drugi uczestniczką „Powrotu do źródeł” – wyprawy naukowo – artystycznej organizowanej przez Wydział Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych im. J. Matejki w Krakowie. To już 25 wyjazd z cyklu zainicjowanego i kontynuowanego od 1996 r. przez prof. Adama Brinckena. Studenci, artyści, pedagodzy i historycy sztuki podróżują do miejsc w Europie szczególnych, do natury i kultury, do wielkich kolekcji sztuki dawnej i współczesnej, do zapomnianych, pozarastanych kamieni oraz aktualnych wydarzeń i zjawisk w sztuce.

Celem tegorocznej wyprawy były Niderlandy: Belgia oraz Holandia, a także niemieckie Kassel z wystawą sztuki nowoczesnej Documenta. Przez bardzo intensywne 10 dni odwiedziliśmy: Brukselę, Antwerpię, Gandawę, Brugię, ST. Idesbald –Koksijde, Amsterdam, Haarlem, Delft, Lejdę, Rotterdam, Bredę, Oosterbeek, Hagę i Scheveningen. Zwiedziliśmy 18 muzeów, w tym takie imponujące kolekcje jak: Musees royaux des Beaux Arts w Brukseli, Magritte Museum, Memling Museum, Groeninge Museum, Museum voor Schone Kunsten w Gandawie, Paul Delvaux Museum, Middelheim Park, Rijksmuseum, Museum Van Gogh, Rembrandthuis, Museum Frans Hals, kolekcja Mauritshuis w Gementemuseum w Hadze, Museum Kroller-Muller, Museum Boijmans Van Beuningen. Przemierzaliśmy – obowiązkowo na rowerach, jeden z najpiękniejszych parków narodowych Holandii: Hoge Veluwe, który zrekompensował nam przebrzmiały we wrześniu sezon tulipanowych pól, dywanami ponad metrowej wysokości, kwitnących wrzosów. Przeżywaliśmy także chwile zadumy na cmentarzu wojennym w Oosterbeek, stojąc nad mogiłami niespełna dwudziestoletnich polskich spadochroniarzy poległych w 1944 r. w walkach wojsk alianckich pod Arnhem. Co roku odbywa się tam przejmujące nabożeństwo, w którym dzieci z miejscowych szkół składają kwiaty i listy dziękczynne na każdym grobie.

Oczywiście najwięcej emocji wzbudziły spotkania z mistrzami malarstwa, których wydały ziemie niderlandzkie. Celowo używam sformułowania „spotkania z mistrzami”, bo w czasie tej podróży stawaliśmy nie tylko przed wspaniałością ich dzieł. Odwiedziliśmy ich domy, spacerowaliśmy uliczkami ich rodzinnych miejscowości odnajdując znane z obrazów widoki, prawie niezmienione od stuleci. Mieliśmy wrażenie, że odwiedzamy starych znajomych z wizytą. Gościli nas: Van Eyck, Memling, Bruegel, Van Dyck, Rubens, Bosch, Vermeer, Van Gogh, Magritte, Delvaux, Mondrian. U Halsa w Haarlemie zastaliśmy suto zastawiony stół: owoce morza, sery, wino i owoce. Zaskoczony Rembrandt nie zdążył nawet pościelić łóżka..

Podróże kształcą –to brzmi doniośle i jest faktem bezsprzecznym. Zabawne bywają też małe odkrycia. Zajadając belgijskie gofry –turystyczny hit i wymysł kulinarny wydawałoby się nieodległych czasów, nie spodziewamy się, że za chwilę w królewskiej galerii będziemy podziwiać je uwiecznione na XVI wiecznej martwej naturze. Kto by też pomyślał, że koronczarkę sportretowaną przez Vermeera można spotkać siedzącą nad nićmi i motkami przed domem w jednym z zaułków Brugii. Niebywały jest też fakt, że czaple siwe –z natury płochliwe i ostrożne można w Holandii spotkać nad oczkami wodnymi pomiędzy arteriami autostrady, czy przed blokami mieszkalnymi w centrum Hagi.

Wyjazdy autokarowe bywają żmudne, ale mają tę niewątpliwą zaletę, że dają możliwość kontemplacji zmieniającego się za oknem krajobrazu. Wiedziałam z lekcji geografii, że Belgia to kraj nizinny, jak też Holandia, której połowa ziem leży poniżej poziomu morza. Wydawałoby się –nudny pejzaż, poprzecinany długimi, prostymi kanałami, który od czasu do czasu urozmaicają wiatraki i szklarnie. Jednak jest coś urzekającego w rozległych, ciągnących się po horyzont zielonych łąkach, na których idyllicznie pasą się olbrzymie stada krów i owiec. Tylko tak szczęśliwe bydło może dawać mleko, z którego Holendrzy wyczarowują przepyszne sery. Tylko w tak płaskim krajobrazie można dostrzec tyle piękna i efektów świetlnych w chmurach. Ze względu na ukształtowanie terenu Holendrzy i Belgowie oczywiście uwielbiają rowery. Jednak zadziwił nas widok gości weselnych w szykownych kreacjach zmierzających na przyjęcie na dwóch kółkach!

Sama Holandia urzekła mnie czymś więcej niż pocztówkowymi widokami pełnymi tulipanów, wiatraków, rowerów i malowniczych kanałów. Urzekła elegancją, prostotą i oszczędnością formy w architekturze, wystroju wnętrz, aranżacji wystaw, organizacji przestrzeni miejskiej, a nawet w przydomowych wiejskich ogródkach. Stereotypowy Holender słynie z oszczędności. Zwłaszcza Belgowie chętnie drwią z sąsiadów opowiadając dowcipnie: po czym można poznać, że jest się w Holandii? –po papierze toaletowym suszącym się na płotach! Nie zauważyłam tych płotów, uderzająca jest za to dbałość społeczeństwa o porządek i ekologię. Holenderskie miasta są czyste i niezwykle przyjazne dla mieszkańców. Ta czystość to nie tylko brak papierków na ulicach, ale przede wszystkim brak wrzeszczących szyldów, chaosu billboard’ów i banerów tak szpecących nasz kraj. Tu świadomość społeczna dbałości o wspólną przestrzeń i jej estetykę stoi na niebotycznie wysokim poziomie w porównaniu z Polską. 12 września w Holandii odbyły się przedterminowe wybory do parlamentu. Co dzieje się na ulicach polskich miast w takich momentach wiemy aż za dobrze. Pozostaje po nich morze śmieci i brak odpowiedzialnych za przywrócenie porządku. W Hadze o zbliżających się wyborach informowały nieliczne przydrożne tablice, których przestrzeń była równo podzielona na informacje o wszystkich kandydatach.
Po takich spostrzeżeniach trudno się wraca do ojczyzny…

Smutną refleksję o estetyce holenderskich miast i wsi wobec polskiej rzeczywistości rozwiał nasz pobyt w niemieckim Kassel. Widok zdewastowanej gotyckiej katedry zamienionej w obskurny bar i koczujących w krzakach za nią kloszardów, szybko sprowadził nas na ziemię. Słynna wystawa sztuki współczesnej Documenta 13 bardzo mnie rozczarowała. Po pierwsze ze względów organizacyjnych. W porównaniu z weneckim biennale, niemieckie ekspozycje przygotowane są fatalnie. Może mieliśmy pecha odwiedzając Documenta w wolną sobotę, a może ktoś nie przewidział, że impreza przyciągająca ok. 800 tysięcy zwiedzających powinna być dostosowana do ich przyjęcia. Niekończące się, ponad godzinne kolejki do wydzielonych ekspozycji, niemniej krótkie do toalet, konieczność ciągłego oddawania do przechowalni nawet małych torebek osobistych, brak wentylacji w pomieszczeniach, ogólny chaos i dezinformacja. A to wszystko w cenie biletu za jedyne 20 EURO. Jak już śmiałek wytrzyma trudy oczekiwania wita go atrakcja w postaci pracy Ryana Gandera, brytyjskiego artysty, który na parterze Fridericianum zainstalował wiatr. W olbrzymich dwóch salach nie ma nic, tylko gwałtowny ruch powietrza. To nawet przyjemne, wiatr rozwiewa włosy, chwyta za ubranie. Czy chodzi o przeciąg? O to, że taka wystawa jest jak świeże powietrze? Po 6 godzinach poszukiwania czegoś interesującego, spędzonego w powyżej opisanym tłoku poddaliśmy się. Trochę przygnębieni propozycją sztuki nowoczesnej na tej wystawie, zmęczeni bieganiną i kilkutysięcznym tłumem, nabraliśmy wielkiej ochoty na powrót do Polski. Stwierdziliśmy jednogłośnie i patriotycznie, że nasza polska sztuka nowoczesna, a nawet dokonania studentów i uczniów szkół artystycznych wypadają na tle Documenta w Kassel wybitnie.

Nasza podróż dobiegła końca. Czym dla mnie była? Niezwykłym przeżyciem, spotkaniem z pięknem sztuki i natury, czasem refleksji i zadumy, zastrzykiem nowej wiedzy i energii. Dała możliwość zaspokojenia mojej ciekawości świata. Myślę, że każdy artysta, a zwłaszcza pedagog powinien pielęgnować w sobie i podsycać tę ciekawość, bo bez niej przestaje być twórczy i popada w marazm i zgorzknienie. Zacytuję słowa prof. Brinckena : „Właściwie nic nadzwyczajnego w tym, że do jednego autobusu jadącego to tu, to tam wsiadają od piętnastu lat studenci Akademii Sztuk Pięknych, artyści, pedagodzy, historycy sztuki, przyjaciele i … w nader wyczerpujący sposób spędzają razem całkiem sporo czasu. Wiedzą i nie wiedzą, dokąd jadą. Wiedzą lub przeczuwają, po co. Na ogół wyczerpani codziennością szukają innego umęczenia, może nawet alternatywnego, innego choć przez chwilę życia(?). Podejrzewam, że ze źródeł nabierają garść wzruszenia i sensu, które może już są lub staną się ich własnym odkryciem, doświadczeniem, własnością”.

W przyszłym roku kurs: południowe Włochy. Mam nadzieję, że uda mi się znów wyruszyć w podróż!

Matylda Bijas

fot. Matylda Bijas